Hej Misie! ;* Pamiętacie cytaty Bezimiennej które dodawałam? No więc teraz przyprowadziłam wam tu samą Bezimienną, która zgodziła się wraz ze mną zajmować się tym blogiem! A więc bez dłuższych wstępów powitajcie gorąco drugą administratorkę Linku! *Brawa* /Kina
Witajcie, Kochani! Nienawidzę pisać tego typu powitań, bo… nigdy nie wiem, co powiedzieć/ napisać. Chciałabym jednak, abyście przywitali mnie ciepło, a ja? Ja ze swojej strony obiecuję z całego serduszka Was nie zawieść! ;* Poniżej znajdziecie mój pierwszy tekst, który dla Was przygotowałam i zdecydowałam się opublikować na tym blogu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba! ;* Miłego czytania! <3 /Bezimienna
Witajcie, Kochani! Nienawidzę pisać tego typu powitań, bo… nigdy nie wiem, co powiedzieć/ napisać. Chciałabym jednak, abyście przywitali mnie ciepło, a ja? Ja ze swojej strony obiecuję z całego serduszka Was nie zawieść! ;* Poniżej znajdziecie mój pierwszy tekst, który dla Was przygotowałam i zdecydowałam się opublikować na tym blogu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba! ;* Miłego czytania! <3 /Bezimienna
Okej. Wszędzie słyszymy, nieważne czy w mediach, czy
od naszych bliskich, że jesteśmy tacy sami. Równi. Odmienność niby istnieje,
lecz to tylko pojedyncze przypadki. Takie, które się nie zdarzają albo widzimy
tylko w filmach historycznych, dokumentalnych, czy jeszcze innych rodzajach. To
tzw. bohaterowie.
Ty jednak wiesz, że nigdy
nie będziesz bohaterem. Nie stać Cię na nic wielkiego. Nie jesteś w szkole
orłem, w pracy prawdopodobnie też nigdy nie błyśniesz, o ile już jakąś
zdobędziesz. Nie masz celów, marzeń takich, jak mają Twoi rówieśnicy. Na zawsze
szary, nijaki, mdły, a przede wszystkim –nierozumiany.
Sam nie wiesz, czemu taki
jesteś. Po prostu taki się urodziłeś i co z tym zrobić? Z naturą nie wygrasz, a
i tak pewnie nie chciałoby Ci się zacząć jakiekolwiek boju.
Zatem żyjesz sobie w taki
sposób. Na co dzień przylepiasz uśmiech do ust, lecz czy ktokolwiek powiedział,
że to szczery uśmiech? Nikt. Ty sam wiesz, że to tylko marna imitacja czegoś,
co ma wyglądać jak uśmiech. Udajesz, grasz i oszukujesz wszystkich wokół cały
czas, ale gdybyś tego nie robił… raniłbyś, tak. Dobrze o tym wiesz. Bo istnieją
przecież osoby, na których Ci zależy, a które darzą Cię nawet jakimiś
uczuciami. „Jakimiś”, bo sam nie wiesz, jakie to uczucia. W życiu nie można
jednak mieć wszystkiego, więc jedynie wzruszasz ramionami i idziesz dalej przed
siebie, nie dając po sobie poznać, że za tym promiennym uśmiechem oraz głośnym
śmiechem, spowodowanym jakimś marnym kawałem czy sytuacją, która dla innych
jest śmieszna, dla Ciebie, no cóż… Niekoniecznie.
I tak sobie żyjesz. Z dnia
na dzień, nie widząc w swojej marnej egzystencji nawet najmniejszego sensu. Bo
co za życie? Nie masz zupełnie niczego, co byłoby Twoje. Ach, tak!
Zapomniałabym. Masz. Masz zranione uczucia, emocje, plany naprawy wszystkiego
wokół oraz chęć cofnięcia czasu, by przywrócić wartość temu, co kiedyś miało
prawdziwą i należną wartość. I co dalej? No, tak. Masz jeszcze cierpienie,
które wypełnia Twoje wymęczone źrenice oraz jest zamaskowane pod pozornie
miłymi, ciepłymi słówkami, którymi wysyłasz znak innym, że wszystko u Ciebie w
porządku.
To nie tak, że Twoje życie
to ciągłe bóle. Owszem, po części tak jest, lecz przychodzą chwile, które
ofiarują Ci chwilowe wytchnienie. To właśnie noc. Wtedy kładziesz się na łóżku,
opatulasz szczelnie ciepłą kołdrą, a cały seans dopiero się zaczyna…
Dopiero wtedy zmywasz
makijaż , ściągasz maskę i brud całego dnia zaczyna mniej ciążyć. Patrzysz w
górę i widzisz tylko ciemność. Uśmiechasz
się krzywo pod nosem, bo… wreszcie jesteś sam ze sobą. Teraz wreszcie możesz
być sobą przed samym sobą.
Nic Cię nie trzyma. Nikt na
Ciebie nie patrzy. Nikt teraz nie będzie Cię oceniał ani dręczył żadnymi
beznadziejnymi pytaniami, nie zdając sobie sprawy, iż za każdym razem mówisz im
to, co oni sami chcą usłyszeć. Jesteś wolny. Przymykasz na chwilę powieki,
bierzesz głęboki wdech i wydech, a kiedy otwierasz z powrotem oczy, łzy same
potokiem ściekają po Twoich bladych policzkach.
Wiesz w ogóle, dlaczego nie
masz teraz nad sobą kontroli? Nie, nie wiesz tego. Słuchasz się jedynie serca,
które nakazuje Ci płakać, więc Ty, jako jego poddany, posłusznie wykonujesz
jego rozkazy, bo nie w Twojej naturze działaś przeciw niemu w takich
sytuacjach, jak ta.
Kilka minut mija właśnie w
taki sposób. Płaczesz. Tak zwyczajnie. Żałośnie i z rozpaczą. Bez kontroli. Bez
opanowania.
Potem siadasz po turecku na
łóżku, ścierając wierzchem dłoni łzy. Drżącą dłonią podnosisz mokrą od łez
poduszkę, następnie chowasz w niej swą twarz, aby w ten sposób stłumić szloch,
który teraz opanował Twoje ciało i rozlał się po krwiobiegu, jak trucizna.
Kiedy w końcu uzyskasz nad
sobą kontrolę, bierzesz głęboki wdech i wydech, Twoja głowa znów znajduje się
na jeszcze mokrej poduszce i dopiero wtedy zamykasz oczy. Nie, to jednak nie
koniec całego procesu.
Teraz widzisz siebie oczyma
wyobraźni. Jesteś w pozycji płodowej, a wokół panuje zamęt i krzyki. On stoi
nad Tobą. Trzyma w ręce bat. Aż w końcu… Tak, wymierza uderzenie. Pierwsze,
drugie, trzecie, czwarte i tak ciągnie się ten łańcuszek. Zwijasz się z bólu,
krew wszędzie tryska, lecz… o, dziwo, Ty czujesz się cholernie szczęśliwy.
Czemu? Znasz odpowiedź na to pytanie? Nie? Ja znam.
Nieustannie wszystkich
oszukujesz. Jesteś dobrym człowiekiem, lecz to tylko złudzenie. Przyzwoici
ludzie są szczerzy przede wszystkim z samymi sobą, Ty taki natomiast nie
jesteś. Wypełnia Cię wymuszony fałsz, a kłamstwem żywisz się każdego dnia. Jest
tego jednak przyczyna. Zachowujesz się tak, ponieważ w taki sposób nakazują żyć
Ci inni ludzie. Twoja odrębność nigdy nie byłaby zaakceptowana, ponieważ na
świecie nie ma miejsca dla ludzi takich, jak Ty…
W takim stanie zasypiasz. Z
krwawiącą duszą, łzami wiszącymi na koniuszkach rzęs oraz zaciśniętą pięścią,
która oznacza tylko jedno – kolejną potyczkę, czyli następny dzień, który
musisz przeżyć w dokładnie taki sam sposób.
I co? Ty śmiesz twierdzić,
że nie jesteś bohaterem? Mam ochotę Cię wyśmiać, wiesz? Jesteś dzielniejszy i
silniejszy niż myślisz Ty, niż myślę ja, niż myślą wszyscy inni. Masz w sobie
siłę, dzięki której stać Cię na wrażliwość, subtelność i delikatność. Jesteś
wybrańcem, bo otacza Cię tylko fałsz i obłuda pod różną postacią, a mimo to Ty
potrafisz czuć. To dar, nie przekleństwo, pamiętaj o tym, zanim zdecydujesz się
na pewien ruch…
Witaj, Bezimienna! Miło mi cię poznać! :)
OdpowiedzUsuńBardzo motywujący tekst nam zaserwowałaś. W sam raz, żeby znów chciało mi się żyć. Brawo! Dopisz to sobie do listy osiągnięć! :)
Chciałabym napisać coś jeszcze, ale kompletnie nie wiem, co. O, może to. Ostatnio zaczęłam tworzyć też własne sentencje, bo po prostu... Nudziło mi się. Cóż za zbieg okoliczności! :)
Pozdrawiam Bezimienną i Kingę! Wracam do łóżka. Trzymajta się!
Emelia DSE
Witaj, Kochana! ;*
UsuńJesteś moją pierwszą czytelniczką, która się ujawniła, dziękuję za tyle ciepłych słów! ;* Cieszę się, że spodobał Ci się ten tekst, co do którego miałam wiele, wiele wątpliwości. Aż w końcu zjawiła się Kina i bach! Wylądował tutaj na Linku! (Kina, też kocham i pozdrawiam z tego miejsca! ;*). Jednak opłacało się, chociażby dla takich słów, jak Twoje, które sprawiły, że chce się pisać dalej! Dziękuję jeszcze raz. ;*
Pozdrawiam! ;* / Bezimienna