sobota, 2 stycznia 2016

„Ile dałbym, by zapomnieć Cię…”,

Witajcie, najukochańsi! <3 Tutaj znowu Bezimienna! Mamy sobotę, zatem pora na nowy post. Tym razem będziemy analizować jedną z piosenek. ;D A przynajmniej dowiecie się, jak wygląda moje postrzeganie pewnych piosenek i co wyjątkowego w sobie zawierają. Co Wy na to? ;*
Nie ma co przedłużać, zapraszam do czytania! ;*

„Ile dałbym, by zapomnieć Cię,
Wszystkie chwile te, które są na nie,
Bo chcę, nie myśleć o tym już,
Zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym zaległy kurz,
Tak już
Po prostu nie pamiętać sytuacji, w których serce klęka,
Wiem, nie wyrwę się, chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wiesz i Ty.”

                Raju, kto z Was nie pamięta tej piosenki? Oj, wydaje mi się, że ciężko będzie znaleźć taką osobę, która -po przeczytaniu powyższych słów- nie zanuciła jej w głowie.
                Ach, odpłynęłam, kolejny raz słuchając tej piosenki. Który my to mamy rok? No, tak. Niedawno rozpoczęliśmy 2016 rok. Natomiast piosenka, którą wykonał Jeden Osiem L, kiedy powstała? Tak, moi Kochani, to 2003 rok. A mimo tego, iż powstała tak dawno, nadal wywołuje żywe emocje. Powiedzcie, jak to możliwe, że człowiek nie może znudzić się tą piosenką?
                Może dlatego, że zawiera żywe emocje, które wywołują u słuchacza gęsią skórkę? Tej piosenki nie da się po prostu posłuchać, a potem odtworzyć inną i opa hej! Nie, nie. Koło niej nie da się przejść obojętnie. Sam tekst, jakże mądry oraz wyszukany („…sytuacji, w których serce klęka…”- nadal zastanawiam się w jaki sposób, ktoś na to wpadł), opowiadający nam wiele, jednocześnie zbyt dużo nie zdradzając, od razu trafia prosto w serce. Jest uduchowiona, przez co odzwierciedla prawdziwe uczucia osoby, która przeżywa właśnie rozstanie. Tutaj nie liczy się powód rozpadu związku. Jedni odchodzą od siebie przez brak dopasowania, drudzy przeżyli zdradę, trzeci może jeszcze coś innego, bowiem ile związków, tyle powodów rozstań, lecz piosenka „Jak zapomnieć” wpisuje się dokładnie w każdą historię nieszczęśliwej i niespełnionej miłości. To jest jej unikatowy charakter. Tak naprawdę, ukazuje  kawałek życia każdego z nas. Jesteśmy różni, prawda? Różnimy się charakterem, wyglądem, zainteresowaniami, lecz ta piosenka nie uznaje podziałów. Każdy, absolutnie każdy, znajdzie w niej cząstkę własnej duszy. Nawet ten, który z natury nie pokazuje swych uczuć, próbuje być twardy na co dzień, nie pokazując słabości. Czemu? Bo ta piosenka ma moc skruszenia skały…
                Każdy czuje dokładnie to samo. Chce zapomnieć, aby nie bolało tak bardzo. Wspomnienia ciążą, ranią jeszcze bardziej i… nie pozwalają tak łatwo się ich pozbyć. Zamyka się tu błędne koło. Chęci, potem zawód, że nie potrafimy tego dokonać. I jeszcze raz- chęci, zawód, chęci, zawód. Nie możemy z tego wybrnąć. Nie umiemy. Jesteśmy za słabi.  To nie takie łatwe, o ile w ogóle możliwe, ale jaki to ma związek z tą piosenką? Już tłumaczę. Otóż, dostrzegłam jeden, a niezwykle istotny. Być może wiąże się to z pierwszym argumentem, lecz wysłuchanie tego kawałka, a będąc dodatkowo w podobnej sytuacji, pozwala na uwolnienie się od większości niepotrzebnych emocji, które zalegają na duszy zranionego człowieka. To dziwne, lecz potrafi sprawić, że czujemy się naprawdę zrozumiani przez wykonawcę, który znajduje się przecież tak daleko od nas…  A mimo to, pomaga nam. Nie mam pojęcia czy w świadomy sposób, czy też nie, ale trzeba mu to oddać. Przecież w końcu w takich chwilach, nikt nie umie nas zrozumieć. Tylko my czujemy swój własny ból. Wszystko wokół jest kolorowe, wszyscy są szczęśliwi, oprócz nas i naszego zrujnowanego życia. Jesteśmy samotni pośród tłumu, zamknięci pomiędzy czterema ścianami swego cierpienia. Otrząśnięcie się, choć z odrobiny tych paskudnych uczuć, równoznaczne jest z częściowym zbawieniem.
Jeden Osiem L pomaga nam osiągnąć ten idealny stan. W małym, niewiele znaczącym stopniu, ale jednak… Dokonuje niemożliwego, a właśnie o to chodzi w muzyce, prawda? Musi opowiadać jakąś historię. Słuchacz musi czuć jej magię, wyjątkowość. Musi czuć emocje, które są w niej zawarte. One muszą wejść do naszego krwiobiegu. Krążyć po naszym ciele. Być w nas oraz przekazywać, co to najważniejsze…

A Wy? Co sądzicie? Jakie jest Wasze zdanie? 

Poniżej znajdziecie teledysk. Warto przypomnieć sobie te chwile! 


2 komentarze:

  1. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, chociaż zapomnieć się nie da, tak z dnia na dzień, od razu, to jednak słuchanie tej piosenki daje w pewien sposób upust emocjom, pozwala odpocząć w jakiś sposób. Kocham tę piosenkę i znam od bardzo dawna, ale dopiero w roku który właśnie dobiegł końca zrozumiałam jaki ból musi odczuwać podmiot w tekście piosenki i jak ogromne jest jego cierpienie. I tego nie da się opisać.
    Świetny tekst, z pewnością zostanę tutaj na dłużej ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Niestety, ale wspomnień nie da się tak szybko wyzbyć. Ludzie pamiętają i to jest ten minus - pamiętając, cierpią. Smutne, ale prawdziwe... ;/
      Masz rację. Tego cierpienia nie da się opisać żadnymi ludzkimi słowami, a o czym mowa wie tylko ten, kto mógł coś podobnego przeżyć. ;/
      Kochana! Dziękuję za ciepłe słowa i cieszę się, że Ci się spodobało, nawet nie wiesz jak bardzo!
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń