Smutny
Franek objadał się sałatką owocową, topiąc w niej swe zgryzoty. Czuł euforię za
każdym razem, gdy wkładał owoc do ust. Jego myśli krążyły wokół
nieoddychających zwierząt. Bo czymże one zasłużyły sobie na taką śmierć?! Na
przykład kura. Chodzi sobie, dzióbie, a tu nagle nie ma głowy i ląduje w
rosole. Nagle dostrzegł skuter śnieżny, którym pojechał na cmentarz, gdzie - nad
jednym z grobów - spotkał pijanych ludzi. Zniesmaczony Franek, dostrzegając ten
gorszący widok, wziął nogi za pas i uciekł. Uciekając, usłyszał fajerwerki. A
to był tylko sen.
- Franek,
wszystko w porządku? – zapytała Jadwinia.
- Nie mów nic o flaczkach, bo babcia potem ma
smaka na flaczki i w całym domu śmierdzi flaczkami! – wymamrotał Franek przez
sen.
- Flaczku ty mój kochany… Co z tobą jest nie
tak?
- I książka łupnęła mu na głowę i BUM, dowiedział
się o magii!
- Kochanie, muszę ci coś powiedzieć… -
powiedziała i pochyliła się do ucha Flaczka, po czym wyszeptała mu kilka słów.
Nagle
Franek hyc z pościeli, łup w drzwi, drugi raz w wejściowe, potem bęc o chodnik,
aż w końcu wylądował na placu zabaw w piaskownicy, gdzie z uporem maniaka
klepiąc plastikową łopatką foremkę, mamrotał pod nosem:
- „Babko, babko upiecz się, bo jak nie, to cię
zjem!”
Gdy babka
nieudała się, bo piach był zbyt słuchy, nadal niesamowicie podniecony Franek,
wdrapał się na dach najbliższego z domów, wcisnął do komina i niczym Mikołaj
wylądował na palenisku jednej z rodzin, zamieszkujących Poduszkowo.
Jego oczom
ukazała się krowa… albo to raczej dziewczyna przypominająca krowę. Pomachała do
niego wesoło różowym kopytkiem, a on zlękniony tym incydentem, uniósł ręce do
góry i krzyknął:
- Ona jest
w ciąży!
Wiemy… Jesteśmy
lepsze niż wódka Stalina! <3
Zdajemy
sobie sprawę, że to powyżej jest dziwne, niezrozumiałe, nie do ogarnięcia, bez
sensu, ale… w Sylwester wszystko nam wolno!
SZCZĘŚLIWEGO
NOWEGO ROKU, KOCHANI!
Chłonęłam każde słowo (i to dosłownie! :) ), bardzo lekki masz styl pisania, a co podziwiam, bo sama niestety tego daru nie posiadam. Dodaję do obserwowanych i czekam na kolejne posty :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwww.misty-symphony.blogspot.com
Ojej... co się działo w tym opowiadanku!:D Absurdalne niesamowicie, ale pewnie to o to chodziło;) Ja to kupuję, lubię groteskę! Zresztą, Sylwester, szalona noc, zabawa... może też być zabawa literacka:D Aż mam teraz banana na twarzy. You made my day!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
P.
Nie za bardzo ogarniałam, o co chodzi, ale to mało ważne... Lubię taki absurd. I takie poczucie humoru ;>
OdpowiedzUsuńBuziaki :*