czwartek, 31 grudnia 2015

Franek - Flaczek



Smutny Franek objadał się sałatką owocową, topiąc w niej swe zgryzoty. Czuł euforię za każdym razem, gdy wkładał owoc do ust. Jego myśli krążyły wokół nieoddychających zwierząt. Bo czymże one zasłużyły sobie na taką śmierć?! Na przykład kura. Chodzi sobie, dzióbie, a tu nagle nie ma głowy i ląduje w rosole. Nagle dostrzegł skuter śnieżny, którym pojechał na cmentarz, gdzie - nad jednym z grobów - spotkał pijanych ludzi. Zniesmaczony Franek, dostrzegając ten gorszący widok, wziął nogi za pas i uciekł. Uciekając, usłyszał fajerwerki. A to był tylko sen.

- Franek, wszystko w porządku? – zapytała Jadwinia.

 - Nie mów nic o flaczkach, bo babcia potem ma smaka na flaczki i w całym domu śmierdzi flaczkami! – wymamrotał Franek przez sen.

 - Flaczku ty mój kochany… Co z tobą jest nie tak?

 - I książka łupnęła mu na głowę i BUM, dowiedział się o magii!

 - Kochanie, muszę ci coś powiedzieć… - powiedziała i pochyliła się do ucha Flaczka, po czym wyszeptała mu kilka słów.

Nagle Franek hyc z pościeli, łup w drzwi, drugi raz w wejściowe, potem bęc o chodnik, aż w końcu wylądował na placu zabaw w piaskownicy, gdzie z uporem maniaka klepiąc plastikową łopatką foremkę, mamrotał pod nosem:

 - „Babko, babko upiecz się, bo jak nie, to cię zjem!”

Gdy babka nieudała się, bo piach był zbyt słuchy, nadal niesamowicie podniecony Franek, wdrapał się na dach najbliższego z domów, wcisnął do komina i niczym Mikołaj wylądował na palenisku jednej z rodzin, zamieszkujących Poduszkowo.

Jego oczom ukazała się krowa… albo to raczej dziewczyna przypominająca krowę. Pomachała do niego wesoło różowym kopytkiem, a on zlękniony tym incydentem, uniósł ręce do góry i krzyknął:

- Ona jest w ciąży!





Wiemy… Jesteśmy lepsze niż wódka Stalina! <3



Zdajemy sobie sprawę, że to powyżej jest dziwne, niezrozumiałe, nie do ogarnięcia, bez sensu, ale… w Sylwester wszystko nam wolno!

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, KOCHANI!

3 komentarze:

  1. Chłonęłam każde słowo (i to dosłownie! :) ), bardzo lekki masz styl pisania, a co podziwiam, bo sama niestety tego daru nie posiadam. Dodaję do obserwowanych i czekam na kolejne posty :) pozdrawiam!
    www.misty-symphony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej... co się działo w tym opowiadanku!:D Absurdalne niesamowicie, ale pewnie to o to chodziło;) Ja to kupuję, lubię groteskę! Zresztą, Sylwester, szalona noc, zabawa... może też być zabawa literacka:D Aż mam teraz banana na twarzy. You made my day!
    Pozdrawiam cieplutko,
    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie za bardzo ogarniałam, o co chodzi, ale to mało ważne... Lubię taki absurd. I takie poczucie humoru ;>
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń