czwartek, 24 grudnia 2015

Świąteczny Dancehall



Jak każdego roku jest niewyspany. Cholernie niewyspany. Podpierając na łokciu głowę, przetarł senne oczy, jeszcze ziewając. To samo każdego roku. Dosłownie każdego.

Niechże to cholerne słońce już wstaje. No, już. Błagam. Nie wstydź się, chodź tu do nas, chodź!  błagał w myślach.

Westchnął głośno, siłując się z opadającymi wciąż powiekami, a gdy już zobaczył pierwsze promienie słoneczne, które powoli i nieśmiało zaczęły oświetlać powierzchnię Ziemi, krzyknął pobudzony:

                 – Już jest!

I to oznaczało tylko jedno. Witamy właśnie wigilijny poranek!

Franek zerwał się z miejsca i wybiegł na korytarz, gdzie zjawiła się reszta rodzinki. Wszyscy z podekscytowaniem zaczęli wkładać na siebie kurtki i szaliki, a gdy byli gotowi razem rzucili się na choinkę rosnącą przed ich domem. Zaczęli wesoło zrywać listki z drzewka. Nawet dziadek Witold, który uważał, że jest już na to za stary wyciągnął z szopy drabinę, chcąc pomóc wnukowi zdobyć najwięcej listków.

W tym roku nawet Zośka mnie nie przegoni! Wygram pokój VIP choćbym miał spaść z tej nieszczęsnej drabiny! – myślał rozgorączkowany Franek.

Gdy całe drzewko było już ogołocone, rodzina wróciła do domu, a jury którym było najstarsze pokolenie czyli babcie i dziadkowie, zaczęło zliczać listki.

 – Uwaga! – Babcia Gienia zwróciła na siebie uwagę wszystkich domowników. – W tym roku pokój VIP trafia do…

Cholera, wygram to! Nie ma innej opcji! Zwyciężę! Albo nie… Szlag, ja to chyba jednak przegram. Nie, nie! Muszę wygrać! Rany, co ja robię ze swoim życiem?! – najeżył się w duchu, po czym lustrując postać siwowłosej staruszki, usłyszał z jej sędziwych ust:

 – Franek, gratuluję! – Mimowolnie klasnął w swe dłonie, wykonując w myślach dziki taniec szczęścia.

Po przyjęciu gratulacji od całej rodziny, nawet Zośki, wszyscy udali się w stronę specjalnie naszykowanej wigilijnej podłogi, przy której mieli spędzić najpiękniejszy poranek w całym roku.

Na płytkach jak zwykle było naszykowanych okrągłe 21 potraw, a dookoła nich porozkładano koce, aby wygodnie się siedziało. Teraz nadszedł czas na najmniej lubianą przez Franka część uroczystości. Dzielenie się zupą! Każdy z domowników kolejno podchodził do jednego z członków rodziny z łyżką i miską pełną gorącej potrawy, a następnie brali po łyżce naparu od towarzysza i mówili sobie jakieś jedno miłe słowo. Pies, masło, kogel-mogel… co kto woli!

Dobra, jeszcze tylko „kwas acetylosalicylowy” dla dziadka i mam z głowy miłe słówka na kolejny rok!

                Kiedy każdy przekazał sobie już dowolne miłe słówko, można było zacząć zajadać się pysznościami, typu ziemniaki z makiem czy zupa marchwiowa, a i również przy okazji wsłuchiwać się w słodkie tony rapu, przeplatanego z metalowymi brzmieniami, które wprawiały każdego z domowników w jakże melancholijny nastrój.

Najedzony za dwóch Franek po godzinie wstał z miejsca i przeprosił domowników, mówiąc, iż musi się przewietrzyć. Szybciutko ubrał się i wyszedł z domu. Przechodząc przez podwórko spojrzał z dumą na ich idealnie oskubane drzewko, ukradkiem przyjrzał się także choinkom sąsiadów, część z nich miała w liściach całe górne partie, co wprawiło chłopaka w jeszcze lepszy nastrój, byli najlepsi! Mimo to nastolatek, jak każdy miewał kryzys, kiedy chciał się zbuntować tym przekazywanym od pokoleń tradycjom i zrobić coś innego. Może dla odmiany, zamiast ciągle rozbierać drzewa, zacząć je ubierać? Albo jeść przy stole, a nie na podłodze? Wiedział jednak, że próbując wprowadzać nowe i w dodatku głupie porządki, złamał by serce starszym pokoleniom, dla których te tradycje miały ogromną wartość.

Bijąc się z myślami, przechadzał się wzdłuż oblodzonej uliczki. Chciał, by zapadł już zmrok. Pragnął oglądać teraz świecące gwiazdy na niebie, a nie przechadzające się po widnokręgu Słońce, które zwiastuje długi, dłuuugi dzień, mimo że on już był wykończony.  Nie zatrzymując się, wniósł głowę do góry, chcąc obejrzeć lekko zachmurzone niebo. I to głównie okazało się być jego błędem. Słońce w pewnej chwili oślepiło nastolatka, przez co stracił równowagę i a to raz w lewo, a to raz w prawo, następnie w przód, później w tył – o, właśnie tak wyglądały jego nieopanowane dzikie pląsy na środku chodnika.

To się nazywa pierwszorzędny Dancehall. Jeszcze miniówki mi brakuje. Albo nie! Spódniczki z trawy. Jak szaleć, to szaleć. 

 – Wow, widzę że nie tylko ja poszłam dzisiaj na przymusową lekcję tańca? – Franek usłyszał nad sobą jakiś miło brzmiący głos, spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył drobną szatynkę z kręconymi włosami do ramion i szerokim uśmiechem. W jej oczach czaił się jakiś dziwny do opisania ciepły blask, tonąc w nich można było poczuć iście świąteczną atmosferę.

 – Niestety, życie zmusza do poświęceń – jęknął filozoficznie chłopak i skorzystał z pomocnej ręki nieznajomej. – Jako że mamy święta, to nie będę cię zapraszał na piwo, co powiesz na świąteczną gorącą musztardę? Tu niedaleko, w jednej kawiarence, sprzedają najlepszą! – zaproponował chłopak z szerokim na pół twarzy uśmiechem.

I taki oto, Kochani, morał z tej historii… Świat, nawet święta, mogą stanąć na głowie, lecz miłość pozostanie niezmienna!




Kochani, z okazji świąt Bożego Narodzenia, chciałyśmy życzyć wam uśmiechu na twarzy, szczęścia w każdym momencie waszego życia, abyście spędzili dzisiejszy dzień w ciepłym, rodzinnym gronie, a przede wszystkim miłości, którą można odczuć na każdym kroku w czasie tak magicznym, jak ten.

WESOŁYCH ŚWIĄT!

6 komentarzy:

  1. Strasznie dużo tych cytatów.
    U mnie by pasowało jak każdego dnia jest niewyspana.
    Dobra, wybacz za te cytaty, ale na telefonie tak to wygląda, więc... ;-:
    Ten kwas dla dziadka to jako trutka? Tak mi się skojarzyło. Bo i dużo tych potraw.
    Screatlieve.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trutka, a miłe słowo. :D

      Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Hahaha strasznie dziwaczne, ale przy tym wyjątkowo urocze :*
    Zaczęłam czytać i tak się zastanawiałam: ,,co się dzieje", ale później stwierdziłam, że mi się podoba i kij z tym, że nie rozumiem XD
    Buziaki, kochana!
    Życzenia już ode mnie dostałaś, ale mogę ci jeszcze napisać:
    Wesołych Świąt!!! <3 I kocham cię! :*
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah taka reakcja była jak najbardziej pożądana! :*

      Szczęśliwego nowego roku!!
      Buziaki i uściski! <3

      Usuń
  3. Śliczna parodia ci wyszła, naprawdę. Rozwaliło mnie to z zupą, bo wyobraziłam sobie moją rodzinkę w takiej sytuacji xd no cóż, takiego opowiadanka świątecznego jeszcze nie czytałam, super! Zapraszam na wioskaslow.blogspot.co na moje świąteczne opowiadanko :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *nam Opowiadanie zostało stworzone przeze mnie i Bezimienną ;)
      Dziękujemy bardzo! :*
      Na pewno zajrzę na bloga! :3

      Pozdrawiam cieplutko! <3

      Usuń